Читаем Mistrz i Małgorzata полностью

— Bardzo dobrze — polecił sekretarzowi wprowadzić to natychmiast do protokołu, zacisnął w dłoni zapinkę, którą sekretarz podjął z piasku, i powiedział uroczyście: — Już czas!

I wszyscy obecni poszli w dół szerokimi marmurowymi schodami, między dwiema ścianami róż, które wydzielały odurzający zapach, i zeszli aż pod mur pałacowy, ku bramie prowadzącej na wielki, starannie wybrukowany plac, po drugiej stronie którego widać było kolumny i posągi jeruszalaimskiego gimnazjonu.

Skoro tylko cała grupa, wyszedłszy z ogrodów na plac, weszła na rozległy, górujący nad placem kamienny pomost, Piłat zmrużył oczy i rozejrzał się badając sytuację.

Przestrzeń, którą przed chwilą przemierzył, przestrzeń dzieląca pomost od pałacowego muru, była pusta, ale za to przed sobą Piłat nie zobaczył już placu — plac pokrywały tłumy. Tłum zalałby także pomost i ową pustą przestrzeń, gdyby nie powstrzymywał go potrójny kordon sebastyjskich żołnierzy na lewo od Piłata i potrójny kordon żołnierzy iturejskiej kohorty sojuszniczej na prawo odeń.

A zatem Piłat wstąpił na pomost, zaciskając odruchowo w dłoni niepotrzebną mu teraz zapinkę i mrużąc oczy. Procurator mrużył je bynajmniej nie dlatego, że raziło go słońce, nie, nie dlatego. Po prostu, nie wiadomo dlaczego, nie chciał widzieć skazanych, a wiedział, że w ślad za nim wprowadzają ich już na pomost.

Skoro tylko wysoko nad blokami kamienia, nad brzegiem ludzkiego morza pojawił się biały, podszyty purpurą płaszcz, o uszy nie patrzącego Piłata uderzyła fala krzyku: “Ha — a–a…” Zrodzona gdzieś daleko, aż koło hipodromu, słaba z początku, nabrała siły grzmotu, trwała tak przez kilka sekund, a potem zaczęła zacichać. “Dostrzegli mnie” — pomyślał procurator. Krzyk nie ucichł całkiem, ale nieoczekiwanie zaczął znowu narastać, rozhuśtał się, stał się jeszcze głośniejszy niż przedtem i na tej drugiej jego fali, jak piana na fali morskiej, zawrzały gwizdy i pojedyncze, dające się rozróżnić wśród tego grzmotu jęki kobiet. “To już ich wprowadzono — pomyślał Piłat — a te jęki, to jęki kilku kobiet, które tłum stratował, kiedy runął naprzód”.

Odczekał chwilę wiedząc, że nie ma takiej siły, która kazałaby tłumowi zamilknąć, zanim nie wyrzuci z siebie wszystkiego, co ma na sercu, i nie zamilknie sam.

A kiedy nadszedł ów moment, procurator wzniósł prawą dłoń i w tłumie urwały się ostatnie pomruki.

Wtedy Piłat nabrał w piersi, ile tylko mógł, rozpalonego powietrza i jego schrypły od komend głos podniósł się ponad tysiącami głów:

— W imieniu Caesara Imperatora!…

Procurator usłyszał powtórzony po kilkakroć, skandowany żelazny krzyk — to żołnierze obu kohort wznosząc w górę włócznie i orły zawrzasnęli straszliwie:

— Niech żyje Caesar!!!

Piłat uniósł głowę ku słońcu. Zapłonął pod jego powiekami zielony ogień, mózg zajął się od tego płomienną i poszybowały ponad tłumem ochryple aramejskie słowa:

— Czterech przestępców zatrzymanych w Jeruszalaim za morderstwa, podburzanie do buntu, obrazę praw i religii skazanych zostało na hańbiącą śmierć przez rozpięcie na słupach. Wyrok zostanie niebawem wykonany ma Nagiej Górze. Imiona tych przestępców — Dismos, Gestas, Bar Rawan i Ha — Nocri. Oto stoją przed wami.

Piłat wskazał dłonią na prawo. Nie widział skazanych, ale wiedział, że są tam, gdzie być powinni.

Tłum odpowiedział przeciągłym pomrukiem, jakby zdumienia, a może ulgi. Kiedy pomruk ten umilkł, Piłat wołał dalej:

— Ale straceni zostaną tylko trzej spośród nich, albowiem zgodnie z prawem i obyczajem na cześć święta Paschy wspaniałomyślny Caesar Imperator jednemu z nich, wybranemu za zgodą władz rzymskich przez Mały Sanhedryn, darowuje jego godne pogardy życie.

Piłat wykrzykiwał te słowa, a zarazem słuchał, jak zamierają ostatnie pomruki tłumu, jak zapada wielka cisza. Żaden szept ani westchnienie nie dobiegały teraz do jego uszu, była nawet taka chwila, w której Piłatowi zaczęło się wydawać, że wszystko dokoła niego zniknęło. Znienawidzone miasto umarło i tylko on jeden stoi w palących promieniach wysokiego słońca z twarzą zanurzoną w niebie. Piłat jeszcze przez chwilę przedłużał tę ciszę, a potem znowu zaczął krzyczeć:

— Imię tego, który za chwilę w waszej przytomności odzyska wolność…

Zrobił jeszcze jedną pauzę, zanim wypowie to imię, zastanowił się, czy powiedział wszystko, co należało, wiedział bowiem, że martwe miasto zmartwychwstanie, skoro tylko padnie imię wybrańca, a wtedy nic z tego, co powie, nie będzie już usłyszane.

“Czy to wszystko? — bezgłośnie szepnął do siebie Piłat. — Tak, to wszystko. — Zatem — imię!”

I rozpościerając nad milczącym miastem głoskę “r” zawołał:

— Bar Rawan!

I wydało mu się nagle, że słońce dźwięcznie pękło nad jego głową i zalało mu uszy ogniem. Hasało w tym ogniu wycie, piski, jęki, śmiechy i gwizdy.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Плаха
Плаха

Самый верный путь к творческому бессмертию – это писать sub specie mortis – с точки зрения смерти, или, что в данном случае одно и то же, с точки зрения вечности. Именно с этой позиции пишет свою прозу Чингиз Айтматов, классик русской и киргизской литературы, лауреат самых престижных премий, хотя последнее обстоятельство в глазах читателя современного, сформировавшегося уже на руинах некогда великой империи, не является столь уж важным. Но несомненно важным оказалось другое: айтматовские притчи, в которых миф переплетен с реальностью, а национальные, исторические и культурные пласты перемешаны, – приобрели сегодня новое трагическое звучание, стали еще более пронзительными. Потому что пропасть, о которой предупреждал Айтматов несколько десятилетий назад, – теперь у нас под ногами. В том числе и об этом – роман Ч. Айтматова «Плаха» (1986).«Ослепительная волчица Акбара и ее волк Ташчайнар, редкостной чистоты души Бостон, достойный воспоминаний о героях древнегреческих трагедии, и его антипод Базарбай, мятущийся Авдий, принявший крестные муки, и жертвенный младенец Кенджеш, охотники за наркотическим травяным зельем и благословенные певцы… – все предстали взору писателя и нашему взору в атмосфере высоких температур подлинного чувства».А. Золотов

Чингиз Айтматов , Чингиз Торекулович Айтматов

Проза / Советская классическая проза