Читаем Śmierć w Breslau полностью

Po chwili jednak zasępił się; nie wziął pod uwagę jeszcze jednej, przykrej ewentualności: co będzie, jeśli, po prostu, nie znajdzie mordercy?

Kelner postawił przed nim litrowy kamionkowy kufel piwa od Kipkego. Chciał zapytać, czy aby panu radcy jeszcze czegoś nie trzeba, kiedy ten spojrzał na niego niewidzącym wzrokiem i dobitnie powiedział: „Jeżeli nie znajdę tego bydlaka, to sam go stworzę!”. Nie zwracając uwagi na zdziwionego kelnera Mock zamyślił się: przed jego oczami zaczęły się przewijać twarze kandydatów na morderców. Zanotował gorączkowo kilka nazwisk na serwetce.

Czynność tę przerwał mu człowiek, z którym był umówiony. SA – Hauptsturmfuhrer Walter Piontek z gestapo wyglądał jak dobroduszny oberżysta. Uścisnął wielką, mięsistą łapą małą dłoń Mocka i usadowił się wygodnie za stołem. Zamówił to samo, co Mock – sandacza z pikantną surówką z rzepy. Zanim radca przeszedł do rzeczy, komponował w myśli charakterystykę swego rozmówcy: otyły brandenburczyk, goła piegowata czaszka, oblepiona kępkami rudych włosów, zielone oczy i mięsiste policzki; miłośnik Schuberta i nieletnich dziewczynek.

– Wie pan o wszystkim – powiedział bez wstępów.

– O wszystkim? Nie… Wiem niewiele więcej niż ten pan… – Piontek wskazał na mężczyznę czytającego gazetę. Na pierwszej stronie „Schlesische Tageszeitung” widniał ogromny tytuł: Śmierć baronówny w pociągu Wrocław-Berlin. Radca Mock prowadzi śledztwo.

– Sądzę, że znacznie więcej – Mock zagarnął widelcem ostatnie dzwonko chrupiącego sandacza i wypił resztę piwa. – Nieoficjalnie proszę pana o pomoc, panie Hauptsturmfuhrer. Nie ma we Wrocławiu, a może i w całych Niemczech, lepszego niż pan znawcy religijnych sekt i organizacji tajemnych. Ich symbolika jest dla pana przejrzysta. Proszę pana o znalezienie organizacji posługującej się symbolem skorpiona. Mile widziane, a w przyszłości z pewnością odwzajemnione, będą wszelkie pańskie uwagi i wskazówki. Wszak Wydział Kryminalny i ja osobiście także dysponujemy informacjami, które mogą pana zainteresować.

– Czy ja muszę ulegać prośbom wyższych funkcjonariuszy kripo? – Piontek uśmiechał się szeroko i zmrużył oczy. – Dlaczego miałbym panu pomóc? Czy dlatego, że mój szef jest z pana szefem na „ty” i grają co sobotę w skata?

– Pan mnie nie słucha uważnie, panie Hauptsturmfuhrer. – Mock nie miał zamiaru tracić już dzisiaj nerwów. – Proponuję panu coś korzystnego: wymianę informacji.

– Panie radco – Piontek pochłonął z apetytem sandacza. – Mój szef kazał mi przyjść. Jestem. Zjadłem smaczną rybę i wypełniłem polecenie szefa. Wszystko jest w porządku. Mnie ta sprawa nic nie obchodzi. O, widzi pan – pokazał grubym paluchem na stronę tytułową rozłożonej gazety. – Radca Mock prowadzi śledztwo.

Mock po raz kolejny chylił w myślach czoło przed swoim starym szefem. Dyrektor kryminalny Mühlhaus miał słuszność – Piontek był człowiekiem, którego trzeba walnąć obuchem w łeb i pozbawić tchu.

Mock wiedział, że atak przeciwko Piontkowi wiąże się z wielkim ryzykiem, dlatego jeszcze przez chwilę zwlekał.

– Czy pański szef nie prosił o udzielenie nam pomocy?

– Nawet nie zasugerował – Piontek rozciągał usta w uśmiechu.

Wówczas radca zaczerpnął kilkakrotnie powietrza i poczuł, jak wzbiera w nim słodkie poczucie władzy.

– Pomoże nam pan, Piontek, ze wszystkich swoich sił. Uruchomi pan wszystkie swoje szare komórki. Jak trzeba będzie, to posiedzi pan w bibliotece… A wie pan, dlaczego? Bo o to wcale nie prosi pański szef ani Kriminaldirektor Mühlhaus, ani nawet ja… O to błaga pana rozkoszna jedenastoletnia świntuszka Lisa Doblin, którą zgwałcił pan w swoim samochodzie, zapłaciwszy hojnie jej pijanej matce; prosi pana o to Agnes Harting, ta szczebiotka z mysimi ogonkami, którą przycisnął pan w buduarach madame le Goef. Na zdjęciu wyszedł pan wtedy nawet ładnie.

Piontek nadal szeroko się uśmiechał.

– Proszę o kilka dni.

– Oczywiście. Proszę kontaktować się wyłącznie ze mną. To w końcu „radca Mock prowadzi śledztwo”.


WROCŁAW, NIEDZIELA 14 MAJA 1933 ROKU.


GODZINA DZIESIĄTA RANO


Baron Wilhelm von Köpperlingk zajmował dwa najwyższe piętra pięknej, secesyjnej, narożnej kamienicy przy Uferzeile 9, niedaleko politechniki. W drzwiach stał młody kamerdyner o smutnych, łagodnych oczach i wystudiowanych gestach…

– Pan baron oczekuje panów w bawialni. Proszę za mną.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Фронтовик стреляет наповал
Фронтовик стреляет наповал

НОВЫЙ убойный боевик от автора бестселлера «Фронтовик. Без пощады!».Новые расследования операфронтовика по прозвищу Стрелок.Вернувшись домой после Победы, бывший войсковой разведчик объявляет войну бандитам и убийцам.Он всегда стреляет на поражение.Он «мочит» урок без угрызений совести.Он сражается против уголовников, как против гитлеровцев на фронте, – без пощады, без срока давности, без дурацкого «милосердия».Это наш «самый гуманный суд» дает за ограбление всего 3 года, за изнасилование – 5 лет, за убийство – от 3 до 10. А у ФРОНТОВИКА один закон: «Собакам – собачья смерть!»Его крупнокалиберный лендлизовский «Кольт» не знает промаха!Его надежный «Наган» не дает осечек!Его наградной ТТ бьет наповал!

Юрий Григорьевич Корчевский

Детективы / Исторический детектив / Крутой детектив