Читаем Trawnik полностью

Starsza para, trzymając w ręku składane krzesełka, szła w moim kierunku. Zatrzymali się ja kieś dwadzieścia metrów ode mnie i rozłożyli przyniesiony sprzęt. Niespodziewanie zabłysło między chmurami słońce i mokre trawniki zaczęły lśnić. Otworzyłem parasol i zakryłem nim rozstrzaskaną głowę Nevila. Można było sądzić, że zasnął. Ciekawe, co teraz robiła Marjorie?

Może po prostu czekała na coś, albo wyczerpana nerwowo poszła na policję? To, co teraz robiłem, skazywało mnie nieodwołalnie, gdyż zakopywanie zwłok świadczyło o moim łajdactwie. Któż teraz uwierzy, że zabiłem tego człowieka, bo mi groził?

Starsza pani, która rozsiadła się nie opodal przybyła w towarzystwie psa, obrzydliwego kundelka o białoczarnej sierści. Gdy już siedzieli, mężczyzna spuścił go ze smyczy. Pies po kilku okrążeniach, wykonywanych pozornie bez celu, rzucił się, głośno szczekając, w naszym kierunku. Miał wyłupiaste oczy i był to najbrzydszy kundel, jakiego mi się kiedykolwiek przytrafiło oglądać. Jego pani wołała na niego coraz głośniej, ale pies udawał, że jej nie słyszy. Bezskutecznie odpychałem go nogą.

Staruszek widząc, że na nic zdadzą się krzyki, podniósł się i przydreptał do nas. Był bezzębny i miał wygląd emerytowanego kamerdynera. Nos i broda niemal się stykały. Machał groźnie smyczą, ale pies najwyraźniej nie przejmował się tym.

– Pudding, do nogi! Dosyć tego!

Złapał psa za obrożę, zaczepił smycz i zaczął go ciągngć. Obrzydliwe kundlisko, zapierając się tylnymi łapkami, zatoczyło się i pchnęło parasol, odsłaniając Faulksa. Była to dla mnie straszna chwila. Staruszka uderzyła dziwna pozycja mojego towarzysza, a zwłaszcza jego absolutna nieruchomość.

– Chory? – zapytał.

Nie wiem, jak mi się udało uśmiechnąć się i mrugngć okiem.

– Wypił za dużo whisky. Bawiliśmy się całą noc i wolałem, żeby przed powrotem do żony wypoczął. To straszna baba. A teraz śpi jak suseł.

Staruszek uśmiechnął się, pokazując blade, bezzębne dziąsła.

– Niech go pan lepiej przykryje, mokra trawa bywa zdradliwa.

Odszedł, ciągnąc za sobą spokojnego już teraz psa. Cały czas obawiałem się, że się nachyli i zauważy obrzydliwą ranę na karku Nevila. Bałem się, że spojrzawszy w prawo, zwróci uwagę na wbitą w ziemię łopatę. A najbardziej obawiałem się, że zainteresuje się bladością mojej twarzy. Na szczęście był to bardzo stary człowiek, dla którego istniały tylko żona i wstrętny Pudding.

Dół był już wystarczająco duży. Ale jak przenieść do niego zwłoki w taki sposób, aby nie zwrócić uwagi staruszków? Musiałem zaczekać, aż odejdą. Siedziałem po turecku tuż obok zabitego, żując dla zabicia czasu i zachowania spokoju źdźbła trawy. Co pewien czas zmieniałem nogą położenie Faulksa, aby moi sąsiedzi myśleli, że porusza się przez sen. Tak minęły nieskończenie długie dwie godziny. Czułem, jak powoli tracę zmysły. Słońce wydawało mi się skakać między białymi chmurami. Chowało się, wracało na krótko i znowu znikało. Trawnik jaśniał i ciemniał na przemian. Cień parasola dziwacznie tańczył dookoła tułowia Faulksa. Czułem, że drętwieję. Zapomniałem, gdzie się znajduję i po co tu jestem. Chciało mi się spać. Gdy już oczy mi się sklejały, silne uderzenie rzeczywistości przywracało mnie do przytomności. Podskakiwałem wtedy, jak człowiek, który śni, że spada w nicość.

– Cicho bądź, Pudding!

Spojrzałem w stronę staruszków. Odchodzili. Pies znowu szczekał, ale tym razem z radości. Kobieta trzymała go na smyczy, a mężczyzna składał krzesełka. Trzymał je za oparcia z płótna, co wymagało mniej wysiłku przy ich noszeniu.

Ich powolne ruchy, nosowy i monotonny sposób mówienia wydawały mi się bardziej denerwujące niż minione chwile oczekiwania.

Wreszcie sobie poszli. W ostatniej chwili mężczyzna spojrzał w moim kierunku i skinął głową.


ROZDZIAŁ XVII


Dół nie był zbyt głęboki, toteż gdy przykryłem cioło Foulkso ziemią, moły wzgórek pośrodku klombu nie był zbyt widoczny. Aby nie zwracał uwagi, wyrównałem go najlepiej jak umiałem. Obszedłem klomb dookoła, żeby ze wszystkich stron przyjrzeć się własnemu dziełu. Wzgórek nie powinnien wzbudzać podejrzeń, wyglądał bowiem, jokby został zrobiony celowo. Uspokoiłem się nieco, owinąłem łopatkę w jej pierwotne opakowanie i zastanowiłem się, gdzie ją wyrzucić.

Princess Garden, jako zbyt ryzykowne miejsce, odpadał. Tutaj nawet kapsel od butelki leżący na wystrzyżonej trawie wydawał się czymś nieprzyzwoitym. Odkrycie przedmiotu nie używanego tu przez ogrodników mogło wzbudzić ich podejrzenia i – kto wie? – doprowadzić do natrafienia na ukryty grób.

Opuściłem ten ohydny trawnik, trzymając porasol pod jedną pachą, a łopatkę pod drugą. W miejscu, po którym ciągnąłem ciało, trawa była lekko zmięto, ale nojbliższa ulewa na którą nie trzeba będzie długo czekać, przywróci jej pierwotny, zdrowy wygląd. Moje pantofle i mankiety spodni były mocno zobłocone. Zanim znalazłem się na Princess Street, doprowadziłem je jako tako do porządku. Miałem ochotę się wykąpać i zmienić ubranie.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Циклоп и нимфа
Циклоп и нимфа

Эти преступления произошли в городе Бронницы с разницей в полторы сотни лет…В старые времена острая сабля лишила жизни прекрасных любовников – Меланью и Макара, барыню и ее крепостного актера… Двойное убийство расследуют мировой посредник Александр Пушкин, сын поэта, и его друг – помещик Клавдий Мамонтов.В наше время от яда скончался Савва Псалтырников – крупный чиновник, сумевший нажить огромное состояние, построить имение, приобрести за границей недвижимость и открыть счета. И не успевший перевести все это на сына… По просьбе начальника полиции негласное расследование ведут Екатерина Петровская, криминальный обозреватель пресс-центра ГУВД, и Клавдий Мамонтов – потомок того самого помещика и полного тезки.Что двигало преступниками – корысть, месть, страсть? И есть ли связь между современным отравлением и убийством полуторавековой давности?..

Татьяна Юрьевна Степанова

Детективы
Кактус второй свежести
Кактус второй свежести

«Если в детстве звезда школы не пригласила тебя на день рождения из-за твоего некрасивого платья, то, став взрослой, не надо дружить с этой женщиной. Тем более если ты покупаешь себе десятое брильянтовое колье!»Но, несмотря на детские обиды, Даша не смогла отказать бывшей однокласснице Василисе Герасимовой, когда та обратилась за помощью. Василиса нашла в своей квартире колье баснословной стоимости и просит выяснить, кто его подбросил. Как ни странно, в тот же день в агентство Дегтярева пришла и другая давняя подруга Васильевой – Анюта. Оказывается, ее мужа отравили… Даша и полковник начинают двойное расследование и неожиданно выходят на дворян Сафоновых, убитых в тридцатых годах прошлого века. Их застрелили и ограбили сотрудники НКВД. Похоже, что колье, подброшенное Василисе, как раз из тех самых похищенных драгоценностей. А еще сыщики поняли, что обе одноклассницы им врут. Но зачем? Это и предстоит выяснить, установив всех фигурантов того старого дела и двух нынешних.Дарья Донцова – самый популярный и востребованный автор в нашей стране, любимица миллионов читателей. В России продано более 200 миллионов экземпляров ее книг.Ее творчество наполняет сердца и души светом, оптимизмом, радостью, уверенностью в завтрашнем дне!«Донцова невероятная работяга! Я не знаю ни одного другого писателя, который столько работал бы. Я отношусь к ней с уважением, как к образцу писательского трудолюбия. Женщины нуждаются в психологической поддержке и получают ее от Донцовой. Я и сама в свое время прочла несколько романов Донцовой. Ее читают очень разные люди. И очень занятые бизнес-леди, чтобы на время выключить голову, и домохозяйки, у которых есть перерыв 15–20 минут между отвести-забрать детей». – Галина Юзефович, литературный критик.

Дарья Аркадьевна Донцова , Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Прочие Детективы