– Jest podobny – potwierdził Geary. – Zgrupowania przypominające monety są bardzo elastyczne. Mogę nakazać im bardziej skomplikowane zwroty, ponieważ mają odpowiedni kształt i są o wiele mniejsze. Ale tym razem rozmieszczę je nieco inaczej niż w Echo Pięć, zastosowanym na Lakocie.
Cztery mniejsze monety, zwrócone płaszczyzną w stronę wroga, utworzą czworokąt, a w jego centrum, ale nieco z tyłu, będzie się znajdowało największe zgrupowanie z
– Jednostki pomocnicze znów będą służyć za przynętę?
– Nie. Tym razem będziemy je chronić. Zatrzymałem je na zapleczu mojego zgrupowania, ponieważ mam dla nich zadanie i jeśli Syndycy zdecydują się na nie uderzyć, trafią na bardzo nieprzyjemną niespodziankę.
Geary czekał, wszyscy czekali, minuty upływały, a Syndycy podlatywali coraz bliżej. Było pewne, że dowódca wroga nie zamierza po prostu uderzyć w sam środek, ale jego okręty wciąż nie wykonywały zwrotu i wciąż nie wiadomo było, gdzie uderzą. Dwadzieścia minut do kontaktu. Piętnaście minut do kontaktu. Czy ten Syndyk nie potrafi podjąć właściwej decyzji, jest totalnym głupcem, a może zwleka do ostatniej chwili ze zmianą kursu własnej formacji?! – pieklił się Geary.
Byli już zbyt blisko, prostopadłościan syndyckich okrętów mógł uderzyć w którekolwiek zgrupowanie Sojuszu. Komodor wiedział, że nie może już dłużej czekać. Błyskawicznie porównał możliwe w tej sytuacji rozwiązania, ustalając reakcje swoich jednostek, które musiały wykonać bardzo skomplikowany manewr. Nie zapomniał uwzględnić sił działających na okręty podczas tak gwałtownego zwrotu. Mając nadzieję, że uniknął krytycznej pomyłki, wydał kolejny rozkaz.
– Formacja Echo Cztery Dwa, jednoczesny zwrot i zmiana kursu na bakburtę zero osiem pięć stopni, góra jeden zero, czas jeden pięć. – Ten manewr powinien zmienić płaską jak ściana formację w klin przypominający ostrze noża, które przetnie syndycką flotyllę od lewej w górę. – Formacja Echo Cztery Trzy, jednoczesny zwrot i zmiana kursu na sterburtę zero osiem jeden stopni, dół jeden zero, czas jeden sześć. – To samo, tylko ustawiona na jego lewej flance formacja uderzy od prawej w dół.
Musiał zaczerpnąć tchu, zanim wydał pozostałe dwa rozkazy.
– Formacja Echo Cztery Cztery, jednoczesny zwrot i zmiana kursu na: góra zero dziewięć zero stopni,
Nadszedł czas na ustawienie największego zgrupowania okrętów Sojuszu, tego, w którym znajdował się
– Formacja Echo Cztery Jeden, zwrot w dół, zero dziewięć zero stopni, według osi okrętu flagowego, zmiana kursu góra zero jeden zero stopni, czas dwa zero. Wszystkie jednostki Sojuszu, zezwalam na otwarcie ognia natychmiast po wejściu w zasięg strzału piekielnych lanc i rakiet.
Desjani uniosła obie brwi, przyjmując kolejne rozkazy.
– Jeśli nie zmieni teraz kierunku, będziemy go mieli na widelcu.
– Miejmy nadzieję, że nie zmieni. – Geary nie spuszczał oczu z ekranu wyświetlacza, na którym syndyckie okręty zbliżały się do jego formacji z prędkością dziesiątek tysięcy kilometrów na sekundę. Miał już przekaz wizualny niemal w czasie rzeczywistym, tylko o kilka sekund opóźniony przez odległość, jaką musiało pokonać światło.
– Cholera, robią zwrot.
Syndyckie okręty skręciły lekko w górę, biorąc na cel najwyżej położone zgrupowanie okrętów Sojuszu. Lecz jego już tam nie było, bo wykonywał własny zwrot w stronę nadlatującego wroga, ciasny na tyle, na ile pozwalały przeciążenia. Syndycy rozpoczęli ostrzał pozycji, na których według ich rozeznania powinny się znajdować okręty Sojuszu, ale kartacze i rakiety zamiast uderzyć w tarcze i kadłuby, pomknęły w pustą przestrzeń. Rakiety wykonały ostre zwroty, ruszając w pościg za celami, które przeszły bokiem.
Syndycka flotylla dokonała zbyt małej korekty kursu, dzięki czemu kolejne zgrupowania Geary’ego przeszły obok ich wektora lotu tuż przed tym, zanim wróg zdążył odpalić własne rakiety. Większość widm trafiła w czołowe okręty flotylli Syndykatu, siejąc zniszczenie wśród małych jednostek i kiereszując pancerniki oraz liniowce umieszczone w tej części szyku.
– Cholera – wyszeptał Geary. Zmiana kursu Syndyków nie była zbyt wielka, ale wystarczająca. Zgrupowania okrętów Sojuszu uniknęły ostrzału, ale same także znalazły się poza zasięgiem skutecznego ognia po pierwszej salwie. Jedno dobre, że nie stracili żadnego z tak cennych w tej sytuacji kartaczy.
Niestety to musiało się zmienić w momencie, gdy Syndycy zetrą się z największym zgrupowaniem okrętów Sojuszu. Jednostki pomocnicze znajdujące się na tyłach formacji wykonały ostry zwrot w górę, podczas gdy reszta okrętów zawróciła w poziomie, kierując się lekko w górę, aby osłonić je przed ogniem zbliżających się Syndyków, którzy powinni przejść tuż pod zgrupowaniem.