Wreszcie dotarła odpowiedź z syndyckiej kolonii. Mężczyzna, którego widział już wcześniej, tym razem wyglądał na wystraszonego. Geary nie dziwił mu się specjalnie, wiedząc, że człowiek ten bez problemu mógł sobie wyobrazić, iż jego miasto za moment może przypominać spory krater.
– Sir, moi ludzie są bardzo zaniepokojeni. Proszę nie odbierać tego źle, ale wielu z nich nie ufa Sojuszowi. Ostatnie wiadomości, jakie otrzymaliśmy z zewnątrz, a minęło już kilka dekad od tamtej pory, wskazywały niedwuznacznie, że obie strony nie liczą się ze stratami wśród ludności cywilnej. Staram się przekonać ich, aby panu zaufali, ponieważ nie wydaje mi się, aby wykorzystywał pan swoje okręty do ataku na nas, skoro mógł pan nam po prostu pozwolić umrzeć tutaj. Nie ma przecież powodu, chyba że… kobiety… dziewczęta… dzieci. Przepraszam, ale musi pan zrozumieć, że się boimy. Co mam im przekazać, sir?
Geary musiał przemyśleć odpowiedź. Ten człowiek potrzebował argumentów i wsparcia, jeśli miał przekonać swoich ludzi.
– Proszę im przekazać, że flotą dowodzi z nadania przodków kapitan John Geary, który nigdy nie pozwoli zhańbić ich honoru, atakując bezbronnych albo łamiąc dane słowo. Powtórzę jeszcze raz, daję panu moje osobiste słowo honoru, że nikomu z was nic się nie stanie, dopóki nie spróbujecie zagrozić moim ludziom bądź okrętom. Każdy marynarz bądź oficer Sojuszu, który wystąpi przeciw wam bez powodu, będzie sądzony zgodnie z wojennym kodeksem marynarki. Proszę pamiętać, że mogłem pana okłamać co do końca wojny i misji mojej floty. Ale tego nie zrobiłem. Pańscy ludzie nie mają żadnego znaczenia militarnego. Ale są istotami ludzkimi. Nie możemy pozwolić im umrzeć, skoro istnieje szansa ratunku. Proszę o przekazanie informacji najszybciej, jak to tylko możliwe.
Następne pół dnia minęło tak normalnie, że Geary’emu wydało się to wręcz niemożliwe. Zgodził się na ujawnienie informacji o kolejnym wirusie pomimo obaw, że część oficerów, którzy nie zgadzali się na pomoc Syndykom, poprze sabotażystów w tej akurat sprawie, ale ku jego zaskoczeniu miał do czynienia z falą wściekłości z powodu naruszenia autonomii systemów bojowych jednostek. Ludzie nigdy nie przestali obawiać się utraty kontroli nad zautomatyzowanymi systemami broni, dlatego nikt nigdy nie próbował mieszać w oprogramowaniu w obawie, by takie zmiany nie spowodowały, że nagle znaleźliby się po drugiej stronie barykady.
Wahadłowce krążyły pomiędzy okrętami floty, rozwożąc nowe ogniwa paliwowe, amunicję, części zapasowe i wszystko to, co zdołały wyprodukować jednostki pomocnicze podczas skoku z Lakoty.
Geary czuł satysfakcję, widząc, że rezerwy paliwowe floty wzrosły do sześćdziesięciu pięciu procent stanu. Nie był to idealny stan na dłuższą metę, ale nastąpiła znaczna poprawa. Komandor Savos objął dowodzenie
Następna odpowiedź od Syndyków dotarła do floty, gdy znajdowała się ona o godzinę świetlną od Wendig Jeden i niespełna dziesięć godzin lotu od planety przy zachowaniu aktualnej prędkości.
– Zaufamy panu, ponieważ nie mamy innego wyboru. Kilku z naszych wykorzysta ostatnie kombinezony próżniowe i oczyści wskazane przez pana lądowisko. Wszyscy będziemy na nim czekali, gdy przybędą wasze wahadłowce.
Desjani wysłuchała tego przekazu z wyrazem rezygnacji na twarzy. Rione jak zwykle ukryła swoje uczucia za maską. Wszyscy marynarze znajdujący się w zasięgu wzroku mieli dziwny wyraz twarzy, jakby zastanawiali się, po co to robią. Bardzo niepokojący objaw. Ale żaden z nich już nie protestował, co było dobrym znakiem.
Wahadłowce wystartowały, gdy flota zbliżyła się do Wendig; okręty Sojuszu wytracały prędkość, by promy mogły je doścignąć po wykonaniu zadania. Geary nadzorował przebieg akcji z mostka
– Wszystkie ptaszki wylądowały – zameldował wachtowy z operacyjnego.
Geary miał na swoim wyświetlaczu widok z góry na stojące na pasie wahadłowce. Komandosi wysypali się z nich i rozstawili posterunki kontrolne, aby dopilnować załadunku pasażerów. Włazy osobowe promów połączono rękawami ze śluzami syndyckiego miasta. Geary przełączył się na moment na obraz z kamery jednego z komandosów. Zewnętrzne mury miasta wskazywały na jego upadek, zaspy toksycznego śniegu i wielkie wydmy piachu przykrywały sporą część ścian. W pozbawionym śladów życia krajobrazie walały się ogołocone z części maszyny. Obraz z tego lodowatego, odizolowanego świata sprawił, że Geary poczuł znajomy zimny dreszcz.