Minęło kilka minut i zyskali pewność, że syndycki dowódca, lekkomyślnie czy nie, zrobił dokładnie to, na co liczyli. Flota Syndykatu lekko przyśpieszyła, ruszając kursem na przejęcie okrętów Sojuszu. Zastosowali tradycyjny, choć tym razem nieco głębszy szyk prostopadłościenny, zwrócony najszerszą ścianą w stronę wroga. To była jedna z najwszechstronniejszych formacji, szerokość, głębokość i wysokość można było szybko zmieniać w zależności od sytuacji taktycznej, ale miała też poważne ograniczenia, takie choćby jak rozproszenie ognia uniemożliwiające jego koncentrację w jednym punkcie i niemożność szybkiego reagowania na zmiany kierunku ataku. Wyglądało jednak na to, że jest to jedyna formacja, jakiej używali Syndycy – zapewne innych nie poznali na szkoleniach.
– Zamierzają przejąć nasze okręty w pobliżu Flotylli Ofiar – zauważyła Desjani z uśmiechem.
Geary sprawdził przewidywany czas do kontaktu bojowego. Od momentu, w którym flota Sojuszu zwolniła do prędkości przelotowej uszkodzonych okrętów Syndykatu, oddalała się od punktu skoku, osiągając zaledwie 0.02 świetlnej. Rozpędzająca się właśnie eskadra pościgowa osiągała w tym momencie 0.071 świetlnej. Geary wpisał do systemu manewrowego
– Czy oni naprawdę uwierzą, że zaczekaliśmy tutaj na nich? – zapytała Rione.
– Mam nadzieję, że uznają, iż wciąż zastanawiamy się, co dalej robić – wyjaśnił Geary. Tak samo jak w Systemie Centralnym Syndykatu, kiedy kapitanowie floty tracili czas na wykłócanie się, kto obejmie dowództwo i co trzeba będzie zrobić. – A szyk Wielka Obrzydliwa Kula upewni ich, że nie jestem już dowódcą tej floty.
– Wielka Obrzydliwa Kula? Rozumiem. Zamierzasz symulować niezdecydowanie i początki paniki.
– Taki jest mój plan – przyznał Geary, mając nadzieję, że niezdecydowanie i początki paniki pozostaną częścią symulacji.
Rione znów do niego podeszła i upewniła się, że dźwiękoszczelna kurtyna otaczająca stanowisko dowodzenia została uaktywniona.
– Nawet ja wiem, że to bardzo ryzykowne posunięcie. Jakie są nasze szanse na zwycięstwo?
– To zależy – powiedział Geary i zauważył, że zareagowała irytacją. – Naprawdę. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, mamy spore szanse na odniesienie zwycięstwa.
– A jeśli nie pójdzie?
– Będzie źle. Ale i tak musielibyśmy zmierzyć się z nimi prędzej czy później.
Mierzyła go wzrokiem jeszcze przez chwilę.
– Nie muszę ci przypominać, jak istotne jest doprowadzenie
Geary wbił wzrok w podłogę.
– Mam tego świadomość. Dlaczego zawsze powtarzasz mi te słowa, skoro wiesz, że nie musisz tego robić?
– Bo cały czas skupiasz się wyłącznie na tym, żeby ocalić jak największą część tej floty. Nie możesz zapominać o szerszej perspektywie. Jeśli staniesz przed wyborem: albo utrata
– Nie musisz też powtarzać, na czym polega mój obowiązek – mruknął Geary. Wiedział o tym i bez jej gadania, ale nie była to racja, którą chciał podzielać.
– Reszta floty może powstrzymać siły pościgowe na tyle, aby zespół uderzeniowy składający się z
– Powiadasz, że mam uciekać. Sugerujesz, że powinienem zabrać
– Tak! – Spojrzał jej prosto w oczy i zobaczył w nich, że ta propozycja jej także się nie podoba, ale mimo wszystko będzie nalegać na jej wykonanie. Obowiązek. Jej obowiązek względem Sojuszu. – Nie możesz zapominać o szerszej perspektywie, John! Nikt z nas nie może! Nie chodzi o to, co chcemy zrobić, ale co możemy!
Geary znów wbił wzrok w pokład.
– Musimy zrobić wszystko, aby zwyciężyć. Powtarzam się, prawda? – Nie odpowiedziała. – Wybacz, ale nie nadaję się do takiej roboty. Nie postąpię zgodnie z twoją sugestią.
– Masz jeszcze czas…