– Kapitanie Desjani, pani i komandor porucznik skontaktujecie się z oficerami dowodzącymi
– Tak jest, sir! – Salut Desjani był szybki i ostry jak cięcie miecza. Natychmiast opuściła kajutę, zabierając ze sobą oficera od zabezpieczeń.
Półtorej godziny później Geary, siedząc na sali odpraw, spoglądał już nie tylko na rozgniewane oblicze Desjani, ale i na wirtualne odzwierciedlenia Tuleva, Cresidy oraz Duellosa. Tulev, zawsze zachowujący spokój, tym razem wyglądał na wstrząśniętego, on też przemówił pierwszy.
– Wirus. Tak. W chwili gdy padłby kolejny rozkaz skoku, wszystkie pędniki nadprzestrzenne zostałyby wyłączone.
Duellos pokiwał głową.
– To samo na
Cresida z trudem zachowywała nad sobą kontrolę.
–
Twarz Desjani poczerwieniała.
– Ludzie, którzy za tym stoją, chcieli zniszczyć co najmniej
– Ci, którzy sprzeciwiają się dowodzeniu kapitana Geary’ego, wydali dzisiaj otwartą wojnę marynarzom tej floty – zauważył Duellos. Jego ostry ton nie pasował do wyważonych słów. – To już nie jest polityka. To sabotaż. Zdrada.
– Jeśli to było kryterium wyboru, dlaczego pan nie znalazł się na liście celów, podobnie jak kapitan Tulev?
– To ciekawe pytanie, a zarazem takie, na które nie mam odpowiedzi. Wydaje mi się jednak, że kapitan Cresida jest bardziej agresywna ode mnie czy Tuleva, więc ci, którzy organizowali atak, uznali, że mogłaby przeciwstawić się siłą komuś, kto zamierzał objąć dowodzenie, gdyby padło na niego podejrzenie, że stoi za zniszczeniem
– I mieliby rację. Musimy dopaść ich i przykładnie ukarać! – krzyknęła Cresida wyciągając przed siebie rękę, jakby naprawdę dzierżyła w niej pistolet.
– Ukarzemy, jak tylko ich dopadniemy – zapewnił ją Geary.
– Areszt nie wystarczy – naciskała Cresida. – To czyn o wiele gorszy od tego, którego dopuścili się Casia i Yin. Można by się sprzeczać, czy działania Numosa albo Falca były podejmowane w dobrej wierze, ale w tej flocie nie ma zbyt wielu ludzi, którzy z rozmysłem zgodziliby się na poświęcenie co najmniej dwóch okrętów liniowych. Zwłaszcza w taki sposób, wysyłając je na wieczną tułaczkę w nadprzestrzeni.
Geary przytaknął jej słowom, czując znów ucisk w trzewiach.
– Jeśli uda się zidentyfikować winnych, każę ich od razu rozstrzelać. – „Jeśli” było kluczowym słowem tego zdania, ale Geary i tak dziwił się, że z takim spokojem zapowiada egzekucję ludzi służących w jego flocie. Ale Cresida miała rację: to był cios wymierzony w jego plecy, który potępi zdecydowana większość załóg. Kapitan Casia zawiódł towarzyszy broni, ale nie chciał ich zabijać. – Tylko jak ich znajdziemy?
Wszyscy siedzieli milcząc, z zaciętymi twarzami, wściekli albo zrozpaczeni.
Sygnał przy włazie poinformował ich, że ktoś chce wejść na salę. Geary natychmiast sprawdził, kogo niesie.
– Współprezydent Rione stoi przed włazem. Czy ktoś z was ją powiadomił?
Oficerowie zgodnie zaprzeczyli. Desjani wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała.
– Czy ktoś jest przeciw temu, żebym ją wpuścił i wprowadził w szczegóły tej sprawy? Jeśli nie mamy dobrego pomysłu, jak przyszpilić sabotażystów, może ona nam pomoże? – Desjani raz jeszcze zebrała się, by przemówić, ale w końcu pokręciła jedynie głową, tak jak pozostali.
Geary odblokował właz, pozwalając Rione na wejście, a potem obserwował, jak idzie, mierząc wzrokiem zebranych, i siada na wolnym fotelu.
– Co się stało? – zapytała cichym głosem, choć z jej oczu biło inne, niewypowiedziane pytanie skierowane wyłącznie do Geary’ego: dlaczego nie powiadomiłeś mnie o tym i nie zaprosiłeś do tej grupy?
Nikt nie kwapił się z odpowiedzią, dlatego Geary sam musiał jej wszystko wyłuszczyć, sprawdzając przy tym, jak zareaguje na te rewelacje. Oczy Rione rozszerzyły się tylko odrobinę, ale jej skóra na twarzy pociemniała. Geary zastanawiał się, czy pozostali, nie znający tak dobrze jej reakcji, zauważą te drobne szczegóły, czy po prostu uznają, że Wiktoria przyjęła wszystko z idealną obojętnością. Gdy skończył, Rione zamknęła oczy i ciężko westchnęła.
– Powiedz wszystkim.
– Co takiego? – Pytanie to wyrwało się Cresidzie, ale najwyraźniej wszyscy obecni na sali mieli zamiar zareagować w identyczny sposób.
Rione otworzyła oczy i zmierzyła wszystkich po kolei zimnym wzrokiem.