– O naciskach. – Duellos wskazał na holomapę sektora. – Jeśli skierujemy się na Cavalosa, flota znajdzie się o pięć albo sześć skoków od systemu gwiezdnego, z którego będzie mogła dotrzeć za granicę Sojuszu. Przeciętny człowiek pomyślałby zapewne, że czuje pan wielką ulgę, znajdując się tak blisko domu, ale ja sądzę, że cały czas wyczekuje pan miecza spadającego na nasz kark.
Geary przytaknął.
– Celny strzał. Z każdym krokiem przybliżającym nas do domu coraz częściej zastanawiam się, czy w ostatnim momencie nie wydarzy się jakaś katastrofa. Ale będziemy musieli wykonać jeszcze sześć skoków po Cavalosie, musimy bowiem omijać systemy posiadające wrota hipernetowe.
– To prawda. – Duellos rzucił raz jeszcze okiem na holomapę. – Syndycy będą coraz mocniej naciskać. Zbiorą wszystkie siły, żeby pana powstrzymać.
– Żeby nas powstrzymać.
– Zgoda, ale personalizacja pojęć, takich jak flota, to normalna rzecz.
– Też tak sądzę. – Geary skrzywił się, patrząc na wizerunki gwiazd. – Jeśli Syndycy skoncentrują całe siły, aby uderzyć na nas, odciążymy tym samym wszystkie zgrupowania Sojuszu, które nie brały udziału w wyprawie do Systemu Centralnego. A to pozwoliłoby im na przegrupowanie i przesłanie posiłków do każdego z granicznych systemów, do którego dotrzemy. Problem tylko w tym, że nasi chłopcy nic nie wiedzą o aktualnej sytuacji floty.
– Szkoda, że Obcy nie przekażą im tej wiadomości. Mam też nadzieję, że nie powiedzą Syndykom, gdzie teraz jesteśmy.
– Tak… – Geary zasłonił dłońmi oczy, czuł, że lada moment dopadnie go ból głowy. – Porozmawiajmy na inny temat.
Duellos wyglądał na zamyślonego.
– Możemy porozmawiać na tematy osobiste?
– Dotyczące pana czy mnie? – zapytał oschle Geary.
– Pana.
– Tego się obawiałem. O co chodzi?
Duellos zmarszczył brwi i opuścił wzrok.
– O pana i Tanie Desjani.
– Między nami do niczego nie doszło i tak już pozostanie.
– A we flocie narasta przekonanie, że jednak jest coś na rzeczy. Wszyscy już wiedzą, że współprezydent Rione nie spędza nocy w pańskiej kajucie i że ma na pieńku z kapitan Desjani. Założenie jest takie, że lepsza kobieta zwycięży, a dla marynarzy Tania Desjani zawsze będzie lepsza od każdego polityka.
Geary westchną z irytacji.
– To naprawdę wspaniała kobieta. Ale jednocześnie moja podwładna. Zna pan regulamin równie dobrze jak ja, a nade wszystko ona.
– Może pan zapomnieć o regulaminie – zasugerował Duellos. – Jest pan kimś niezwykłym. Jest pan
– Niemal mityczny bohater, który może zrobić, co zechce. Racja. Szkoda, że sam nie potrafię w to uwierzyć. – Geary wstał i zaczął się przechadzać, by rozładować dręczące go napięcie. – Jeśli ja złamię regulamin, co powstrzyma przed tym innych? A jeśli podążając tą drogą, w końcu przyjmę propozycje kapitana Badayi tylko dlatego, że tak mi się spodoba? Przy okazji – dodał – Tania by na to nie poszła. Sama tego nie zrobi i mnie nie pozwoli.
– Zapewne ma pan rację – przyznał Duellos. – Ale musi pan popracować nad sobą, żeby nie mieć tak tęsknego spojrzenia, kiedy wymawia pan jej imię.
Geary odwrócił się na pięcie i wbił wzrok w starego kapitana.
– Mam nadzieję, że to był żart. Naprawdę tak wyglądam?
– Wystarczająco, bym ja to zauważył, ale proszę się nie martwić. To zdarza się wyłącznie, kiedy powie pan „Tania”, przy „kapitan Desjani” wszystko jest w najlepszym porządku. – Duellos skrzywił się. – Jej też zdarza się mieć podobne spojrzenie, kiedy patrzy na pana.
– Naprawdę?
– Przysięgam, że my nic…
Duellos podniósł dłoń w uprzedzającym geście.
– Nie musi pan. Nigdy w to nie wątpiłem. Jaylen Cresida i ja znamy Desjani wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, iż cierpi katusze i ma poczucie winy za to, co czuje do pana. Zakochanie się we własnym dowódcy kłóci się ze wszystkim, w co wierzy. – Duellos wzruszył ramionami. – Ale teraz wierzy też w pana.
Geary potarł twarz obiema dłońmi, on również cierpiał katusze i miał poczucie winy.
– Muszę opuścić pokład
– Opuszczenie
Geary pokiwał głową w odpowiedzi.
– Ale jeśli marynarze wierzą, że między nami do czegoś doszło…
– Nie wierzą. Przynajmniej nie bezpośrednio. Pomimo kampanii plotek, które mają pana oczernić, większość naszych uważa, że jeśli nawet pomiędzy wami rodzi się uczucie, oboje zdołacie nad sobą zapanować i zachowacie się w sposób regulaminowy… wie pan, dystans wyciągniętej ręki, jak na zbiórce.
– To też nie jest w porządku – zaprotestował Geary, opadając na fotel.