– Rozważmy sytuację, która zaistniałaby, gdybyśmy nie odkryli w porę tych wirusów.
Komandor Neeson kiwał głową, jego twarz wyglądała jak wyciosana z granitu.
– Żadnych dowodów na rozmyślne zniszczenie trzech okrętów. Bardzo wygodne. Większość z nas byłaby przygnębiona stratą liniowców i kapitana Geary’ego, ale musielibyśmy wybrać nowego dowódcę floty. Zastanawiam się, kto mógłby aspirować do tego tytułu?
– Może kapitan Numos? – podsunął Armus.
Geary zaprzeczył szybkim ruchem głowy.
– W obliczu tak wyraźnego zagrożenia dla floty wydałem rozkaz przesłuchania kapitana Numosa na okoliczność wiedzy o zamachu i jego organizatorach. Obawiam się jednak, że kapitan Numos niewiele nam wyjaśni.
– Niby dlaczego? – zapytał Badaya.
– Bo
Rione spojrzała na Geary’ego, nie kryjąc zaskoczenia, a potem skinęła głową, uśmiechając się z uznaniem jak nauczycielka, która dostrzega, że jej pupil dobrze odrobił zadanie domowe.
– Numos próbował podpiąć się nawet pod kapitana Falco – przyznał kapitan
– Uważam, że to raczej ci ludzie starali się wykorzystać Numosa – wyjaśnił Geary.
– Ale z pewnością mu nie ufali. – Po raz kolejny spojrzał na koniec wirtualnego stołu. – Wszystkie okręty dokonają teraz ponadprogramowego czyszczenia wszystkich systemów, aby upewnić się, że nie mamy w nich żadnych niespodzianek. Gdy otrzymam informację, że wszystkie są czyste, wykonamy skok na Wendig. Ale przed skokiem chciałbym, aby każdy, kto posiada jakieś informacje na ten temat, przekazał je bezpośrednio mnie albo innemu zwierzchnikowi, do którego ma zaufanie. Naszymi wrogami są Syndycy. Nie my sami. Paru ludzi w tej flocie najwyraźniej zapomniało o tym i przeszli dzisiaj na stronę Syndykatu.
Kapitan Badaya przytaknął tym słowom gorąco.
– Flota stanie murem za kapitanem Gearym.
Przez twarz Duellosa przemknął cień niezadowolenia, ale nie odezwał się nawet słowem.
Geary natomiast zdał sobie sprawę, że nie może przeciwstawiać się silnej frakcji kapitana Badayi zwłaszcza teraz, kiedy ma do czynienia z innymi wrogami wewnątrz floty.
– Oby nasze czyny spotkały się z aprobatą naszych przodków – oświadczył, podsumowując dyskusję. – Gdy podejdziemy do studni grawitacyjnej prowadzącej na Wendig, poinformuję, czy wykonamy skok zgodnie z planem.
Wizerunki oficerów znikały jak zwykle błyskawicznie, porucznik Iger wyraźną przyjemnością opuścił salę na własnych nogach, a Rione niewiele mu ustępowała szybkością ewakuacji. Kapitan Desjani ze wzrokiem wbitym w plecy Wiktorii wyszła tuż za nimi.
Poza Gearym w sali znajdowała się jeszcze jedna, zupełnie nieoczekiwana osoba. Geary sprawdził identyfikator. Komandor Moltri z niszczyciela
– Słucham pana, komandorze – zagadnął Geary.
Oficer głośno przełknął ślinę, a potem przemówił, odwracając wzrok.
– Sir, wydaje mi się, że wiem, w jaki sposób wirusy zostały zaimplementowane we wszystkich napędach floty z pominięciem procedur zabezpieczeń.
– Miał pan z tym coś wspólnego? – Geary zdołał zapanować nad głosem, zadając to pytanie. Moltri wyglądał nie tylko na przerażonego, ale i mocno zawstydzonego, co wydawało się bez sensu. Szybko też zaprzeczył, kręcąc głową.
– Nie, sir. W każdym razie… nie świadomie. – Zamknął oczy, widać było, że nerwy biorą nad nim górę, potem spojrzał na Geary’ego i kontynuował już spokojniejszym głosem: – Są takie programy… dzięki którym podobne treści trafiają do rąk ludzi… zainteresowanych nimi. Napisano je w taki sposób, żeby mogły oszukać wszystkie zabezpieczenia. W naszej flocie istnieje swoista podsieć, zbudowana na takich niewykrywalnych programach.
Moltri wyjął przenośny wyświetlacz i wprowadził do niego kilka komend trzęsącymi się rękami.
– Wysłałem panu próbkę, sir. Pańscy spece od zabezpieczeń z pewnością zdołają dzięki niemu poznać sposoby, w jakie dokonano obejścia systemu. Przysięgam, sir, że nie miałem pojęcia, iż ten program może posłużyć do rozpowszechnienia niebezpiecznych wirusów, ale uważam, że mogło to nastąpić jedynie przy jego wykorzystaniu.